Szyndzielnia i Klimczok – spacer w Beskidzie Śląskim
Beskid Śląski ciągnął się za nami już od jakiegoś czasu. Pierwsze podejście nie wypaliło ze względu na niepewny stan auta. Drugie podejście już wyszło, choć też nie tak, jak było to pierwotnie zaplanowane. Plan był taki, że jedziemy do Wisły i atakujemy Baranią Górę. Różnie to jednak bywa i koniec końców dość późno wyjechaliśmy z domu. Dodatkowo, z każdą minutą, czas pokazywany przez nawigację wcale się nie skracał. Podjęliśmy decyzję, że musimy uderzyć gdzieś bliżej. Po analizie, podjęliśmy decyzję: Szyndzielnia, a jeśli się uda, dorzucimy Klimczok.
Dojazd i parking
Żeby wejść na Szyndzielnię musimy dojechać do Bielska-Białej. Z Wrocławia jest to około 240 kilometrów, co przełożyło nam się na około 3 godziny jazdy. Znalezienie wolnego miejsca do zaparkowania, nie jest w czasie weekend prostym zadaniem. Nam finalnie udało się takowe znaleźć na parking pod adresem: Karbowa 55. Jest to parking znajdujący się przy Ośrodku Rekreacyjno-Narciarskim Dębowiec. Parking jest dość spory, choć potrafię sobie wyobrazić, że w szczycie sezonu, czy to letniego, czy zimowego, może zapełniać się dość szybko. Co ważne parking jest bezpłatny. Tuż obok parkingu jest całkiem spory park linowy, tak gdyby ktoś chciał skorzystać 🙂
Ruszamy na szlak – Dębowiec
Szykujemy się błyskawicznie i ruszamy w trasę. Jak wspomniałem przy parking mamy ośrodek narciarski. A skoro mamy stok, to mamy również wyciąg. Wyciąg, który działa również latem. Ponieważ jesteśmy troche nie w czasie postanawiamy skorzystać z wyciągu i na pierwszej części trasy wspomóc się tym właśnie środkiem transportu. Taka przyjemnośc kosztuje nas 20 PLN, ale pozwala zaoszczędzić kilkanaście minut i sporo sił przed czekającą nas wędrówką. W poziomie pokonujemy około 100 metrów i znajdujemy się już na wysokości 525 m n.p.m.
Na Dębowcu można zjeść, pobawić się na placu zabaw, a przede wszystkim pooglądać widok na Bielsko-Białą, który wart jest wejścia/wjazdu. Naszym celem jest jednak Szyndzielnia, więc ruszamy dalej. Opcje są dwie: szlak czerwony i zielony. Oba prowadzą na Szyndzielnię i w obu przypadkach przybliżony czas wejścia to około 2 godziny. W zasadzie jest też opcja trzecia, która polega na przejściu do dolnej stacji kolejki na Szyndzielnię. Czas przejścia z Dębowca to około 10-15 minut. My decydujemy się jednak na wejście na nogach. W końcu i tak już się trochę wspomogliśmy. Wybieramy szlak czerwony.
Szyndzielnia
Droga jest szeroka i widać, że zdecydowana większość wybiera właśnie ten wariant. Podejście nie jest specjalnie wymagające, ale prowadzi konsekwentnie pod górę. Nie mamy tutaj odcinka, gdzie moglibyśmy choć kawałek przejść po płaskim, albo lekko w dół. W kilku miejscach szlak krzyżuje się z wariantem zielonym, więc gdyby ktoś chciał, może co jakiś czas zmienić zdanie.
Na Polanie Kamienica szlaki czerwony i zielony łączą się i razem prowadzą nas do Schroniska PTTK Szyndzielnia. Schronisko znajduje się na wysokości 1002 m n.p.m. Jest ono dość spore, ale i zainteresowanie jest duże. Kuchnia jest dość zróżnicowana i bardzo dobra, ale trochę trzeba na swój posiłek poczekać. Dla tych z własnym prowiantem również znajdzie się miejsce. Można usiąść sobie w schronisku lub na ławeczkach przed nim. Ciekawą opcją może być również przekąska na kocu, rozłożonym na trawie w okolicy.
Cały obszar pomiędzy Polaną Kamienica a schroniskiem jest porośnięty trawą. Mnóstwo ludzi odpoczywa tutaj po trudach wejścia lub trudach jazdy kolejką 🙂 Rozciąga się stąd piękny widok na Bielsko-Białą i okolicę.
Z obserwacji wynika, że większość ludzi kończy swoją wędrówkę, właśnie przy schronisku i stamtąd wraca w dół. Jeśli celem spaceru jest Szyndzielnia, to warto uzmysłowić sobie, że Schronisko Szyndzielnia to jeszcze nie Szyndzielnia 😉 Jej szczyt znajduje się na wysokości 1028 m n.p.m., około 5 minut drogi od schroniska. W zasadzie gdyby nie znak z informacją, że jesteśmy na szczycie, to bardzo łatwo byłoby to miejsce przeoczyć.
Klimczok
Godzina była jeszcze całkiem młoda, więc postanowiliśmy, że ruszamy dalej w stronę Klimczoka. Z Szyndzielni należy trzymać się żółtego szlaku. Początkowo, trasa wiedzie równą ścieżką, dopiero na sam koniec zaczyna się podejście pod górę. Nie jest jednak specjalnie długie i wymagające. Co do widoków po drodze to, jak to w górach, jest na czym zawiesić oko. Biorąc pod uwagę fakt, że my poza Wielką Sową i Ślężą już dawno nigdzie nie wchodziliśmy, jest to miła odmiana.
Szczyt Klimczoka, ma wysokość 1117 m n.p.m.. Docieramy tutaj po około 45 minutach od Schroniska Szyndzielnia. Rozciąga się tutaj piękny widok m.in. na Magurę, Szczyrk i Skrzyczne. Niewątpliwą ciekawostką są tutaj, hmmm… no właśnie, nawet nie wiem jak to nazwać. Coś a’la budki, które oblepione są różnego rodzaju zdjęciami i mądrościami. Warto zatracić się na chwilę w tej lekturze i przestudiować temat.
Interesujące jest to, że tak jak w przypadku Szyndzielni, tak i tutaj znajduje się Schronisko PTTK Klimczok, które podobnie jak w przypadku Szyndzielni nie leży na szczycie, a jest od niego oddalone jest o około 10 minut drogi. Żeby dostać się do tego schroniska, idąc od Szyndzielni, należałoby odbić czerwonym szlakiem w lewo i kierować się w stronę Siodła pod Klimczokiem. My wybraliśmy szczyt, a na spacer w stronę schroniska, mimo niewielkiej odległości, mogłoby nam nie starczyć już czasu.
Zejście
Powrót w stronę Szyndzielni tą samą drogą. Z tą różnicą, że przed samym szczytem odbiliśmy drogą w lewo, która prowadzi nas na opisany wcześniej trawiasty stok między Schroniskiem Szyndzielnia, a Polaną Kamienica. Droga ta nie jest oznaczona żadnym kolorem. Tym sposobem skracamy sobie trochę trasę. Z Polany Kamienica kierujemy się w stronę górnej stacji Kolei Linowej Szyndzielnia, planując ewentualny zjazd wagonikiem.
Widząc kolejkę ludzi chętnych do zjazdu, żegnamy się z myślą o szybszym dotarciu na dół i decydujemy się na zejście szlakiem zielonym. W końcu trzeba sobie jakoś urozmaicić dzień. Zaraz za stacją skręcamy w prawo i… okazuje się to błędem. Po kilku minutach schodzenia w dół orientujemy się, że nie idziemy wcale szlakiem zielonym, ale trasą zjazdową dla rowerów. Mowa oczywiście o rowerach wyczynowych. Trasa jest bardzo stroma, wąska i nieciekawa do schodzenia, zwłaszcza z dziećmi.
Kilka chwil później wyprzedza nas grupa osób, która jak widać, podobnie jak my, poszła złą drogą. Być może coś tam nie gra z oznaczeniem szlaku przy stacji kolejki. Po pewnym czasie dochodzimy jednak do zielonego szlaku i kierujemy się nim dalej. Szlak zielony nie jest tak równy jak czerwony i z dzieckiem na plecach idzie się nim troche gorzej. Miejscami jest on również na tyle wąski, że trzeba iśc gęsiego i odgarniać gałęzie rękami.
Na koniec dochodzimy do skrzyżowania z czerwonym szlakiem przy Dębowcu. Kolej linowa już nie działa, więc schodzimy w stronę parkingu po stoku narciarskim, który to porośnięty jest o tej porze roku bujną trawą.
Podsumowanie
Całość trasy: parking – Dębowiec – Szyndzielnia – Klimczok – Szyndzielnia – Dębowiec – parking, zajęła nam około 7,5 godziny. Wejście tempem spacerowym, z niespieszącą się sześciolatką i 1,5 rocznym dzieckiem na plecach. Młodszy również dostał szansę spaceru na niektórych odcinkach 🙂 Najlepszym do tego miejscem jest na tej trasie płaski odcinek tuż za szczytem Szyndzielni w stronę Klimczoka. Po pierwsze właśnie dlatego, że jest płaski. Po drugie, nie ma na nim wielu kamieni, więc ewentualna utrata równowagi zakończy się raczej miękkim lądowaniem.
W podanym czasie zmieścił nam się również obiad w Schronisku PTTK Szyndzielnia, a troche trzeba było na niego poczekać. Trasa nie jest więc czasowo wymagająca, a i kondycyjnie myślę, że większość powinna podołać. Nawet jeśli podążacie z ekipą maluchów.
Panie, a z wózkiem to wjadę?
Ostatnia kwestia to ewentualna podróż z wózkiem. W tej w kwestii standardowo, na żaden górski szlak nie polecam składanych wózków typu parasolka. Jeśli chodzi o wózki na dużych pompowanych kołach, myślę, że da radę, choć będą odcinki, na których łatwo nie będzie. Pod uwagę należy jednak brać tylko i wyłącznie szlak czerwony. Drugą opcją jest oczywiście wjazd kolejką. Wtedy do pokonania zostaje nam podejście z górnej stacji kolejki do Schroniska Szyndzielnia. Dalej wózkiem nie pojedziemy. Można ewentualnie ominąć Szyndzielnię boczną drogą i skierować się w stronę Klimczoka, ale samo wejście na szczyt raczej się nie uda.
Ja osobiście jedyną opcją, przy której rozważałbym wózek to wjazd kolejką i kilkuminotowe podejście do Schroniska Szyndzielnia. Wejścia całą trasą na pewno bym nie polecał.