Bled – wyjątkowe jezioro

Ten obraz kościoła na wyspie na jeziorze kojarzy chyba każdy. Nie każdy jednak wie, że obraz ten przedstawia właśnie widok na Jezioro Bled, położone w sercu Alp Julijskich. Widok wyspy z kościołem jest chyba najczęściej umieszczanym na widokówkach i magnesach w całej Słowenii. Nic dziwnego, z której strony by nie patrzeć, robi wrażenie. No, ale od początku.

Gdzie się zatrzymać i co zjeść?

Nad jezioro dotarliśmy tuż przed południem, po zakończeniu spaceru po Wąwozie Vintgar. Trochę zjeździliśmy w poszukiwaniu miejsca do zaparkowania, w miarę blisko jeziora i udało się zaparkować koło stacji kolejowej Bled Jezero. 5 EUR za postój, czy to godzina, czy cały dzień, stawka jednakowa. Jako, że mieliśmy w planie trochę zabawić, myślę że to całkiem uczciwa cena.

Zbieramy swoje manatki i pędzimy drogą w dół na plażę Velika Zaka, położoną koło Kempingu Bled. Plaża, jak to nad jeziorem, bardziej udeptana łąka niż piasek. Rozkładamy koce i do wody?. Szkoda nie skorzystać i nie zażyć kąpieli Jezioro Bled jest ponoć najcieplejszym w całych Alpach. Temperatura wody podobno potrafi dochodzić nawet do 26^oC.

Po porannym spacerze wąwozem i wypoczynku na plaży, trochę nam się zgłodniało. Na szczęście po drugiej stronie ulicy jest kilka knajpek i pomimo szczytu sezonu i obiadowej pory, udaje się od razu usiąść przy stoliku. Obiad bardzo dobry, ale obiad nad Bledem to nic. Deser, to jest coś czego nie możecie sobie tutaj odmówić. Kremna rezina, ciastko z kremem, coś jak nasza napoleonka/kremówka, niebo w gębie. Jeśli kiedyś uda się wrócić nad Bled (mam nadzieję, że tak) to chyba zamiast obiadu, zamówię sobie pięć ciastek. Ech, już się rozmarzyłem. OK, pojedzone! Czas się ruszyć!

Łodzią na wyspę

Przy plaży znajduje się niewielki pomost, który służy za przystań dla łodzi kursujących na wyspę z klasztorem. Pletna, bo tak nazywa się ta łódź, większości kojarzy się z Wenecją i gondolami, co ja w sumie niespecjalnie pojmuję. Prowadzący jak najbardziej, może gondoliera przypominać, ale sama łódź bardziej kojarzy mi się z tratwami, których używa się do spływu Dunajcem.

Cała wycieczka trwa godzinę, z czego około 20 minut to czas podróży w jedną i drugą stronę, co oznacza, że zostaje 40 minut na zwiedzanie wyspy. Koszt wyprawy taką łodzią to 12 EUR za osobę. Nie ma biletów ulgowych. Jesteśmy my z Polą, a także moja siostra z dwójką dzieci. 6 osób – 72 EUR – trochę sporo. Spokojnie, da się to obejść.

Na południe od plaży, czyli patrząc na wyspę, po prawej stronie?, jest wypożyczalnia łodzi. Koszt wypożyczenia 7-osobowej łodzi (a takiej potrzebujemy) to 20 EUR za godzinę. I co? 52 EUR w kieszeni, będzie na obiad. W zasadzie to już jest po obiedzie, ale będzie na przyszłość. Przy okazji można trochę powiosłować i spalić kremówki?. Mniejsze 4-osobowe łódki to koszt 12 EUR za godzinę.

Zapytacie: czy wypożyczenie łodzi na godzinę wystarczy? Odpowiem: To zależy jaki macie plan. Mnie, nie mającemu nic wspólnego z wioślarstwem dopłynięcie do wyspy zajęło 15 minut. Powrót już koło 10 minut – wprawiłem się? 30 minut na wyspie to wystarczająco czasu, żeby wejść na górę do klasztoru, kupić pamiątki, obejść wyspę dookoła, zrobić zdjęcia. Jeśli Wasz plan jest bardziej ambitny te 30-40 minut to może być niewiele czasu.

A może nie łodzią?

Jest jeszcze jeden sposób, żeby dostać się na wyspę – przepłynąć wpław. Jeśli chodzi o Jezioro Bled, to można w nim pływać wszędzie tam, gdzie nie jest wyraźnie napisane, że nie można? Dla nas ta opcja odpadała ze względu na dzieci. Nie jest to również najlepszy sposób dla tych, którzy chcą odwiedzić znajdujący się na wyspie kościół. W stroju pływaka raczej Was do niego nie wpuszczą.

Na wyspie znajduje się klasztor Maryi Wspomożycielki, żeby wejść na wzgórze na którym stoi klasztor trzeba pokonać trochę schodów. Podobno jest ich dokładnie 99, ale jakoś nie chciało mi tyle wyjść. Może dlatego, że szedłem na rękach z Polą, która niespecjalnie akurat miała ochotę przeliczać schody. Najciekawszą rzeczą dla mnie jest dzwon życzeń znajdujący się w klasztorze. Wypowiedzenie życzenia i zadzwonienie trzy razy kościelnym dzwonem gwarantuje ponoć spełnienie tegoż życzenia. Nie próbowaliśmy dzwonić, więc nie powiem czy działa. Powiem tylko, że jeśli jesteście w środku sezonu i jest wielu chętnych, to możecie nie zdążyć zadzwonić jeśli wzięliście łódź na godzinę?

Cenne (mam nadzieję) wskazówki

Jeśli mogę udzielić kilku, no w zasadzie jednej wskazówki, ale mającej znaczenie w kilku sprawach. Dotyczy tych, którzy są tu dosłownie na jeden dzień, lub tylko na kilka godzin, a chcą żeby Jezioro Bled zapadło im w pamięci na zawsze. Sugeruję zachodni brzeg, ten przy którym wylądowaliśmy, z następujących powodów:

– z zachodniego brzegu jest bliżej do wyspy, więc wypożyczając łódkę, po prostu szybciej się do niej dostaniecie

– z zachodniego brzegu jest bliżej do wyspy (jakbym gdzieś już o tym wspominał?), więc po prostu będzie ona lepiej widoczna na zdjęciach

– zostając przy tematyce zdjęć – nad jeziorem, na skale, wznosi się zamek. Znajduje się on na północno-wschodnim brzegu. Fakt, że robiąc zdjęcia z zachodniego brzegu będzie on mało widoczny, ale ze wschodniego, nie uchwycicie zamku i jeziora jednocześnie. To zdjęcie może jeszcze ciekawie wyjść z południowego brzegu.

– przy zachodnim brzegu znajdują się dwa punkty widokowe: Ojstrica i Mala Osojnica. W środku upalnego dnia, nawet nie próbowaliśmy podejścia z dzieciakami. Według znaków, wejście powinno trwać około pół godziny. Oglądając zdjęcia (niestety nie swoje), uważam że warto się pokusić

– centrum miejscowości Bled jest położone na wschodnim brzegu jeziora, więc w części zachodniej jest po prostu mniej tłoczno (bo nie mogę powiedzieć, że pusto – jakby nie było jest tutaj dość spory Kemping Bled)

Po powrocie na stały ląd, krótki spacer do samochodu i powrót na nocleg. Po wyjeździe z Bledu, wizyta w Lidlu, zakupy na kolację i kolejny dzień. Nie zgadniecie co leżało w lodówce. Tak! Kremna rezina! Nie mogłem sobie odmówić. Ta z restauracji dużo lepsza, ale lidlowa też dała radę.