Czechy,  Europa

Czeska Szwajcaria – Pravcicka Brama i wąwóz Kamenicy

Czeska Szwajcaria to magiczna kraina, do której chcielibyśmy Was zaprosić w tym wpisie. Kraina, która położona jest w północnej części Czech, tuż przy granicy z Niemcami. Po drugiej, niemieckiej, stronie granicy, sąsiaduje ona z krainą nazywaną Szwajcarią Saksońską. My dzisiaj skupimy się jednak tylko na czeskiej części, a dokładniej na dwóch najpopularniejszych szlakach.

Dlaczego Szwajcaria?

Słyszycie nazwę Czeska Szwajcaria. No dobra, pomyślicie sobie – Czeska – rozumiem, ale skąd Szwajcaria (i analogicznie po niemieckiej stronie granicy)? Czeska część przyjęła słowo „Szwajcaria”, właśnie od swojej saksońskiej siostry. No to skąd Szwajcaria Saksońska? Wszystko zawdzięczamy dwóm panom. Anton Graff i Adrian Zingg, bo o nich mowa, byli malarzami i wykładowcami na Akademii w Dreźnie, ale co jest tutaj dla nas kluczowe, byli Szwajcarami. Region, o którym chcemy Wam opowiedzieć, spodobał im się tak bardzo, że nazwali go Szwajcarią (na obczyźnie rzecz jasna) i tak już się przyjęło. Działo się to pod koniec XVIII wieku.

Można by powiedzieć, że wspomniani już wcześniej panowie Szwajcarzy, byli pierwszymi turystycznymi promotorami tego regionu. Jest to bardzo prawdopodobne, ale oczywistym jest fakt, że mnóstwo ludzi przyczyniło się do sukcesu turystycznego Czeskiej i Saksońskiej Szwajcarii. Skupiając się szczególnie na części czeskiej, XIX wiek to powołanie oddziału Towarzystwa Górskiego Czeskiej Szwajcarii, wytyczanie szlaków, budowa mostów, schronów czy wydanie pierwszych przewodników. Aż dziw bierze, że tak wyjątkowy obszar musiał czekać wiele lat na objęcie go ochroną. Park Narodowy Czeska Szwajcaria (to jego formalna nazwa) powstał dopiero w 2000 roku.

Czeska Szwajcaria jest częścią obszaru Piaskowców Łabskich. Sama ta nazwa wiele już mówi o budowie geologicznej tego regionu. Są to głównie piaskowce, ze znajdującego się tutaj wiele milionów lat temu dna morskiego. Poza piaskowcem, odnaleźć można tu również wapienie, a także skały wulkaniczne pochodzące z trzeciorzędu. Teren jest dość mocno zalesiony i słabo zurbanizowany – jednym słowem (a w zasadzie dwoma) – dzika przyroda. No dobra, byłaby dzika, gdyby nie rzesze turystów odwiedzających ten region. Niech Was to jednak nie zniechęca.

Dojazd

Zaczynamy opis jednego jedynego dnia, który udało nam się spędzić w Czeskiej Szwajcarii. Wrześniowa sobota, pogodna i ciepła. Wyjazd z Wrocławia około godziny 9, a więc dość późny poranek. Na miejscu jesteśmy o godzinie 12. 3-godzinny przejazd to taki standard na trasie z Wrocławia, więc tragedii nie ma. Dojeżdżamy do miejscowości Mezni Louka i tam parkujemy. Wpiszcie sobie w wyszukiwarkę „Parkoviste Mezni Louka” i jesteście na miejscu. Parking płatny 150 Kc za cały dzień. Można płacić w Euro, ale nie oszukujmy się korzystniej jest jednak płacić w koronach czeskich.

Parking jest dość duży i muszę powiedzieć, że kiedy przyjechaliśmy w samo południe nie był nawet w połowie zapełniony. Może dlatego, że to wrzesień, choć w sumie warunki nadal świetne, ze względu na temperaturę może nawet lepsze niż w miesiącach wakacyjnych. Jedyny minus września jest taki, że dzień jest już jednak trochę krótszy. Z orientacyjnej mapki, którą dostaliśmy przy wjeździe na parking wynika jednak, że naszą zaplanowaną wcześniej trasę powinniśmy przejść w nieco ponad 4 godziny. Dodając do tego różnego rodzaju przerwy, powinniśmy spokojnie zakończyć trasę przed zachodem słońca.

W stronę wąwozu

Po przebraniu siebie i dzieci, ruszamy w drogę. Po 5 minutach rozwala się nam jeden z plecaków:/ wracamy do auta się szybko przepakować. Ruszamy w drogę ponownie. Jest godzina 12.35. Cofamy się trochę do głównej drogi, koło hotelu Mezni Louka skręcamy w prawo i od razu po minięciu hotelu skręcamy znowu w prawo wchodząc na niebieski szlak. Fajna sprawa, przyjechaliśmy w góry, a zaczynamy od schodzenia w dół. Mamy jednak świadomość tego, że co się odwlecze…, ale co zrobić – idziemy. Po mało malowniczym początku, wchodzimy w las i zaczynają się nam wyłaniać pierwsze skałki. Po około 20 minutach dochodzimy do skrzyżowania ze szlakiem żółtym. Skręcamy w prawo, kierując się na Hrensko.

Divoka Souteska

Tutaj trasa robi się już naprawdę ciekawa. Trochę to jak wąwóz, trochę jak kanion, ale wysokie skały otaczają nas z obu stron. Ścieżka kręci się malowniczo pomiędzy nimi. Generalnie, nadal idziemy w dół. Po pewnym czasie dochodzimy do potoku, a w zasadzie do rzeki Kamenicy i dalej idziemy wzdłuż niej. Tutaj mamy już chyba wszystko co trzeba do idealnej wędrówki. Cień rzucany przez wysokie skały, szum wody i różnego rodzaju kładki, pomosty, zbudowane tuż przy skałach, które mają nam pomóc w pokonaniu tej drogi. Po około 20 minutach od skrzyżowania docieramy do przystani łódek (Divoka Souteska) i to jest ten środek transportu, który chwilowo zastąpi teraz nasze nogi.

Łódki pływają w zasadzie na bieżąco, w zależności od tego, kiedy zbierze się odpowiednia grupa. Myślałem, że będzie gorzej, jeśli chodzi o czas oczekiwania i ilość chętnych. Liczyłbym się jednak z tym, że w miesiącach wakacyjnych, szczególnie w weekendy, tak właśnie może być. Wracając jednak do samej łódki, sam „rejs” trwa niecałe 15 minut. Bilety do nabycia na łodzi. Osoba dorosła 80 Kc, dziecko połowę ceny, choć nasze (rok i 6 lat) popłynęły gratis. Tu również można płacić w Euro.

Zastanawiałem się jak nazwać prowadzącego łódkę, ale najbliżej chyba mu do flisaka, jako że odpycha on łódź od dna drewnianym kijem, bądź metalowym drągiem. Jest dość zabawnie, bo Pan przez cały czas mówi. Opowiada generalnie o okolicy i o tym co mijamy po czesku i po niemiecku. Mógłbym powiedzieć, że to wszystko jest pół żartem, pół serio, ale tak naprawdę, to prawie wszystko jest żartem?.

Edmundowa Souteska

Po krótkim odpoczynku na łódce idziemy dalej żółtym szlakiem w kierunku Hrenska. Po drodze mijamy skrzyżowanie z zielonym szlakiem. Gdybyśmy skręcili w prawo, wrócimy na nasz parking. Nie zachęcam jednak nikogo do powrotu. Wspominam o tym tylko dlatego, że z parkingu zamiast wchodzić na niebieski szlak, możecie wejść na zielony, biegnący zresztą przy samym parkingu i dotrzecie do tego miejsca. Wtedy dochodząc do żółtego szlaku skręćcie w prawo na Hrensko. Czas przejścia z parkingu do tego skrzyżowania to około 20 minut. Skracacie więc sobie drogę, ale pomijacie naprawdę malowniczą część trasy i podróż łódką.

Jak przed chwilą wspomniałem, pomijacie podróż łódką. Zapomniałem zaznaczyć – pomijacie pierwszą podróż łódką. Bo oto, po około 20 minutach od zejścia z pokładu pierwszej łodzi, można zameldować się na pokładzie drugiej. Przed przystanią mamy jednak knajpkę, sklep z pamiątkami czy toalety. Warto skorzystać i ruszać dalej. Tym razem bilety nabywamy w kasie przy przystani (Edmundowa Souteska). Osoba dorosła 120 Kc, dziecko powyżej 5 lat – 50 Kc. I tu również można płacić w Euro.

Drugi rejs jest trochę dłuższy, trwa około 20 minut i podobnie jak w pierwszym Pan po czesku i po niemiecku opowiada o ciekawostkach znajdujących się na naszej trasie. Mocno to naciągane, ale oczywiście zabawne. Jest nawet koncert gry na harmonijce, czy uruchomienie wodospadu pociągnięciem za sznurek – prawdziwy czeski film.

Z przystani końcowej jesteśmy już na ostatniej prostej do Hrenska. Trasa nadal jest ciekawa: kładki, pomosty, tunele. Myślę, że droga nie powinna zając więcej niż 20 minut, ale Konstanty zdecydował się przejść ją na nogach, więc nam zajęło zdecydowanie ponad pół godziny. Jakby nie było, idąc spokojnym tempem od parkingu w Mezni Louka do Hrenska liczcie 2 godziny (już z wliczonym czasem obu rejsów) plus czas oczekiwania na łódź. U nas poszło sprawnie – może dodatkowe 15 minut, ale jak to jest w wysokim sezonie? Jeśli macie jakieś doświadczenie, podzielcie się w komentarzach.

Hrensko – Pravcicka Brama

Dochodzimy do Hrenska, miasteczka przy granicy czesko-niemieckiej. Tuż przy wyjściu z Parku jest kilka knajp i sklepików, także można się posilić. Są również toalety. Jesteśmy na obrzeżach miasteczka i do centrum nie wchodzimy. kierujemy się za to czerwonym szlakiem w stronę Pravcickiej Bramy. Gdyby ktoś jednak miał dość wycieczki, może na jednym z licznych przystanków, wsiąść w autobus i udać się w drogę powrotną do Mezni Louka. My, tak jak wspomniałem, ambitnie po przejściu jednego szlaku, skierowaliśmy się na drugi.

Początkowo, szlak biegnie przy ulicy, by dopiero po jakimś czasie odbić w lewo. Od tego momentu zaczyna się już konsekwentne podejście pod górę. Widoki są piękne, choć jak na moje gusta daleko im do tych ze spaceru wzdłuż rzeki Kamenicy. Jednak sama końcówka trasy to już ciekawe widoki z góry i co najważniejsze – widać już Pravcicką Bramę. Jest ona symbolem Czeskiej Szwajcarii i w zasadzie po wpisaniu w wyszukiwarkę frazy „Czeska Szwajcaria” to właśnie Pravcicka Brama będzie na fotografiach, które Wam się pokażą.

Pravcicka Brama

Pravcicka Brama to przepiękny symbol Parku Narodowego Czeska Szwajcaria, ale dlaczego jest ona taka wyjątkowa? Jest to największy most skalny z piaskowca w całej Europie. Co to znaczy największy? Już podaję Wam wymiary: rozpiętość łuku u podstawy bramy – 26,5 m; wysokość otworu – 16 m; najmniejsza szerokość mostu – 8 m; minimalna grubość mostu – 2,5 m. Naprawdę jest na co popatrzeć. A żeby patrzyło się jeszcze lepiej, polecamy wejście na galerię widokową. Cena: 95 CZK za osobę dorosłą i 30 CZK za dziecko w wieku 6-14 lat. Można płacić w EUR, można również płacić kartą.

Być i nie kupić wejściówek to naprawdę grzech. Miejsce jest naprawdę magiczne. Nie bez powodu, zostało wybrano jako jedna ze scenerii do filmu „Opowieści z Narnii”. Po przejściu przez bramki możemy wejść na skałki naprzeciwko Pravcickiej Bramy i podziwiać ją z góry. W zasadzie, to cała Czeska Szwajcaria jest widoczna z tego miejsca, a widoki wynagradzają nam trudy podejścia.

Poza wejściem na galerię widokową możemy podejść pod samą bramę i przekonać się o jej potędze. Możemy też obejrzeć pałacyk wycieczkowy Sokole Gniazdo, wybudowany w roku 1881. W pałacyku można również zjeść, czy skorzystać z toalety. Tutaj w zasadzie widzę jeden minus rozplanowania tego miejsca. Tzn. jeśli ktoś chciałby skorzystać tylko z toalety, to i tak musi przejść przez bramki (a więc kupić bilet).

Jeśli chodzi o samą Pravcicką Bramę na nią nie ma możliwości wejścia, choć kiedyś taka możliwość istniała. Ze względu na coraz większą liczbę turystów, wejście do zostało zamknięte w trosce o ten wspaniały pomnik przyrody. Ruch turystyczny nie byłby tutaj wielkim sprzymierzeńcem. Przyszłość jaka czeka Pravcicką Bramę, jest dokładnie taka sama jak innych podobnych łuków skalnych. Postępująca erozja przyczyni się do zawalenia się bramy. Na szczęście przewidywania naukowców mówią w tym kontekście o nieokreślonej przyszłości.

Podobnie jak Pravcicka Brama, cała Czeska Szwajcaria, która zbudowana jest przecież głównie z piaskowców, ulegnie erozji i zgodnie z przewidywaniami, za około 10 milionów lat nie będzie śladu po tej wspaniałej krainie. Z jednej strony nie musicie się spieszyć z odwiedzinami, ale z drugiej, dlaczego odkładać wizytę w tak pięknym miejscu na później.

Pravcicka Brama – Mezni Louka (ścieżka Gabrieli)

Po zwiedzeniu okolicy Pravcickiej Bramy, kierujemy się czerwonym szlakiem w stronę Mezni Louka. Do parkingu mamy 6 kilometrów, co przekłada się na około 75-90 minut spaceru, dość spokojnym tempem. Trasa, którą idziemy nazywa się Gabrielina Stezka i również posiada wiele ciekawych widokowo miejsc. Jednak porównując ją do wcześniejszych odcinków, jest ona najmniej atrakcyjna. My również nie skupiamy się zbytnio na jej walorach, tylko konsekwentnie zmierzamy w dół. Na parking w Mezni Louka docieramy tuż przed godziną 19.00.

Razem daje nam to około 6,5 godziny spaceru. Cała nasza trasa to około 17-18 km drogi. Szliśmy z dziećmi, więc warto wziąć na to poprawkę. Z drugiej strony, nie mieliśmy żadnej dłuższej przerwy. No dobra, około godziny spędziliśmy pod Pravcicką Bramą na podziwianiu i obejściu tego obszaru. Planując podróż, miejcie to na uwadze. Jeśli chcecie zjeść na trasie obiad, a myślę, że warto zatrzymać się w jednej z knajpek przy szlaku, doliczcie również czas potrzebny do tego. My, ze względu na dość późny start, musieliśmy z tej przyjemności zrezygnować.

Niedzielę mieliśmy spędzić w okolicy na zwiedzaniu jakiegoś miasteczka lub miasta, a konkretnie Drezna, które dzieli od tego regionu około godzina drogi. Sobotnia trasa tak bardzo nas jednak zmęczyła, że postanowiliśmy wrócić do Wrocławia. Muszę przyznać, że pomimo tej odległości, Czeska Szwajcaria jest dobrym wyborem nawet na jednodniową wycieczkę.

Podsumowanie i najważniejsze informacje

Podsumowując, Czeska Szwajcaria, to przepiękny region, do którego zapewne kiedyś wrócimy, starając się odwiedzić również Szwajcarię Saksońską. Trasa, którą przeszliśmy była dokładnie taka, jaką sobie zaplanowaliśmy, choć pokonaliśmy ją w przeciwnym kierunku do pierwotnie zaplanowanego. Dlaczego? Chodzi o łódki w Dzikim Wąwozie (Divoka Souteska) i Wąwozie Edmunda (Edmundowa Souteska). Kursują one odpowiednio do godziny 18.00 i 17.00, choć powiem szczerze nie wiem, w którym kierunku są kursy o tej godzinie. Wiem za to, że ostatni kurs w kierunku przeciwnym odbywa się pół godziny wcześniej (a więc 17.30 i 16.30).

Gdybyśmy zaczęli trasę od Ścieżki Gabrieli w kierunku Pravcickiej Bramy nie mielibyśmy szans zdążyć na łódki. Może udałoby się na Edmundową i wtedy zielonym szlakiem wrócilibyśmy na parking.

Samo wejście na teren wokół Pravcickiej Bramy jest czynne do godziny 18.00, więc to również warto mieć na uwadze. Zaznaczam również, że wszystkie godziny podaję tutaj na sezon letni. W listopadzie w okolicę Bramy dostaniecie się tylko do godziny 16.00. Natomiast w przypadku łódek, warto wiedzieć, że od początku listopada do końca marca, ich kursowanie jest zawieszone.

My rozpoczęliśmy trasę w Mezni Louka, ale naszą pętlę można również zacząć z miejscowości Hrensko, tam zostawić auto (parkingi w okolicy restauracji Klepac) i rozpocząć trasę bądź to w kierunku Pravcickiej Bramy, bądź w kierunku wąwozu rzeki Kamenicy.

Przypominając najważniejsze ceny: parking to wydatek 150 CZK, Divoka Souteska – 80 CZK, Edmundowa Souteska – 120 CZK, wejście na teren Pravcickiej Bramy – 95 CZK, a więc poza parkingiem jest to prawie 300 CZK na osobę dorosłą i nieco ponad 100 CZK za dziecko powyżej 5 roku życia. We wszystkich tych miejscach była możliwość płatności w EUR. Korzystniej jest oczywiście płacić w koronach, ale przelicznik nie jest jakiś barbarzyński. Ważna uwaga! Co do płatności kartą, ta możliwa była tylko przy Pravcickiej Bramie. Ogólnie czy to CZK czy EUR, musicie mieć przy sobie gotówkę.

Panie! A z dzieckiem to przejdę?

Jeśli chodzi o spacer z najmłodszymi z najmłodszych. Trasa z Mezni Louka do Hrenska doliną rzeki Kamenicy jest jak najbardziej do pokonania z wózkiem dziecięcym. Nie mówię, że jest tam cały czas równo, bo są momenty kiedy dobrze byłoby ten wózek przenieść kilka metrów dosłownie, ale da się to zrobić. Widzieliśmy zresztą podróżnych z wózkami, jeden widzieliśmy nawet płynący na jednej z łódek. Na trasie między Edmundową Souteską a Hrenskiem widzieliśmy nawet osobę na wózku inwalidzkim. Szczerze jednak mówiąc nie wiem, czy jest możliwość zapakowania wózka inwalidzkiego na łódkę.

Natomiast, jeśli chodzi o spacer z Mezni Louka do Hrenska (lub odwrotnie) przez Pravcicką Bramę, tu wejście z wózkiem absolutnie nie wchodzi w grę. Widzieliśmy jedną rodzinę z wózkiem na trasie z Hrenska pod Bramę, ale zdecydowanie więcej ten wózek nieśli, niż nim jechali. Na tą trasę, sprawdzi się nosidło turystyczne, bądź chusta.

Jeśli chcecie koniecznie pojechać wózkiem, możecie przejechać szlakiem prowadzącym wzdłuż Kamenicy, a następnie skorzystać z autobusu, który kursuje pomiędzy Hrenskiem a Mezni Louka.

Mam nadzieję, że przedstawione informacje zachęcą Was do odwiedzin w tym regionie i pomogą Wam w przygotowaniu się do tej wycieczki. Czeska Szwajcaria ugości Was pięknymi widokami i idealnymi warunkami na spacer.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *