Opolskie,  Polska,  Strona główna

Biskupia Kopa – Korona Gór Polski 15/28

Co robimy kiedy skończy nam się połówka? Zgodnie z polską tradycją, otwieramy następną!😊 Dlatego też dzień po tym jak zdobyliśmy Rudawiec, a więc nasz czternasty szczyt w Koronie Gór Polski, wyjechaliśmy rozpocząć drugą połowę projektu #polawkoronie. Naszym celem była Biskupia Kopa, a więc najwyższy szczyt Gór Opawskich.

Jak dojechać i gdzie zacząć wędrówkę

Jako początek trasy wybraliśmy Pokrzywną, a konkretnie parking znajdujący się obok Zaginionego Miasta Rosenau i łowiska na wyspie. Dojazd z Wrocławia zajął nam około 2 godzin, a trasa jaka jest do pokonania to nieco ponad 120 kilometrów. Parking nie jest zbyt duży, a biorąc pod uwagę, że wspomniane już Zaginione Miasto Rosenau to dość ciekawy park rozrywki, w wolne, słoneczne dni, zapełnia się on dość szybko.

Przez parking pod lasem przebiega szlak turystyczny, oznaczony kolorami: czerwonym, żółtym i niebieskim. Po wejściu do lasu, po zaledwie około 100 metrach szlak niebieski oddziela się od czerwono-żółtego. My decydujemy się na wędrówkę właśnie tym niebieskim szlakiem.

Przez najbliższe pół godziny idziemy szlakiem prowadzącym w większości przez las, choć bardzo blisko jego granicy z zabudowaniami Pokrzywnej, w niewielkiej odległości od drogi łączącej Pokrzywną z Głuchołazami. Szlak jest mało zróżnicowany jeśli chodzi o przewyższenia. Dzięki temu idzie się tędy całkiem przyjemnie, zwłaszcza kiedy, tak jak nam się trafiło, robi się już dość gorąco.

Po tym czasie dochodzimy do niewielkiej dolinki, której dnem płynie Bystry Potok. Teraz wędrujemy wzdłuż Bystrego Potoku, którego szum niewątpliwie jest wartością dodaną naszego spaceru. Droga nadal prowadzi przez las i przez kolejne 700 metrów, nieznacznie, ale jednak prowadzi pod górę.

Gwarkowa Perć

Po około 15 minutach, niebieski szlak odbija w prawo. My również skręcamy, przechodzimy przez mostek nad Bystrym Potokiem i rozpoczynamy przejście przez Gwarkową Perć. Powiedzmy sobie szczerze, jest to zdecydowanie najciekawszy odcinek trasy na Biskupią Kopę.

Gwarkowa Perć to odsłonięcie skalne, powstałe na skutek eksploatacji łupków fyllitowych. Jednym słowem, działał tu kiedyś kamieniołom, a więc jest to odsłonięcie sztuczne. Krótka wspinaczka po skałach stanowi jednak znakomitą atrakcję, zwłaszcza dla dzieci. Wisienką na torcie Gwarkowej Perci jest metalowa drabinka, która kończy wędrówkę tym odcinkiem. Drabinka ma wysokość 11 metrów, na których rozmieszczono 35 metalowych stopni. Jest ona unikatem na skalę polskich Sudetów, gdzie jak wiemy, nie ma zbyt wielu sztucznych ułatwień na szlakach. Jedyne, które mi teraz przychodzi do głowy, to metalowe schody prowadzące na szczyt Sokolika Dużego i ewentualnie trasa, która została wytyczona na Szczelińcu Wielkim.

Przejście Gwarkowej Perci, nie powinno zająć więcej niż 15 minut, choć należy zaznaczyć, że przy dużym ruchu, przy drabince mogą tworzyć się kolejki.

Za Gwarkową Percią, szlak niebieski dochodzi do szlaku żółtego. Opcja dla chętnych do podejście szlakiem żółto-niebieskim do Piekiełka, a więc kolejnego dawnego wyrobiska, służącego do eksploatacji łupków fyllitowych. Zawsze to jakieś urozmaicenie na trasie.

Jednak Biskupia Kopa, to nie ten kierunek, więc Ci, którzy zmierzają prosto na szczyt, powinni zapomnieć o niebieskim kolorze i po przejściu Gwarkowej Perci, skręcić w lewo na szlak żółty.

No cóż, najciekawszy odcinek za nami, a teraz chyba ten, moim zdaniem, najmniej ciekawy. Niemal 2,5 kilometra spacer dość szeroką drogą pod lasem. Odcinek, który nieśmiało, ale konsekwentnie pnie się w górę. W zasadzie nie dzieje się nic specjalnego na tym odcinku, jest bardzo monotonny, a dodatkowo, w gorący dzień, ciężko uciec przed palącym Słońcem. Na niewielki plus przemawiają pierwsze widoki (choć nie jakieś spektakularne) w ostatniej części tego odcinka.

Dom Turysty “Pod Biskupią Kopą”

Kolejny odcinek, to podejście Ścieżką Langego do Górskiego Domu Turysty “Pod Biskupią Kopą”. Tu warto wspomnieć, że za niemieckich czasów, Lange był burmistrzem położonego nieopodal Prudnika. Co do samej ścieżki, w końcu nie prowadzi ona szeroką, mało ciekawą drogą, a pnie się już dość mocno pod górę, trochę po kamieniach, trochę po korzeniach. Na samym jej końcu strome schody prowadzą nas do wspomnianego już schroniska.

Górski Dom Turysty “Pod Biskupią Kopą” to dość spore schronisko z pięknym tarasem, na którym można odpocząć po trudach wędrówki. Schronisko zostało oddane do użytku w 1924 roku, a już 3 lata później zostało rozbudowane ze względu na natężenie ruchu turystycznego. Co ciekawe kilkadziesiąt lat wcześniej niedaleko szczytu działało już inne schronisko “Rudolfsheim”, ale było ono w rękach prywatnych.

Ze schroniskiem związanych jest wiele ciekawych historii. Ja wspomnę o tej, która mówi, że Hans Mattner, a więc właściciel schroniska jeszcze z niemieckich czasów, posiadał osła, który sam schodził po zakupy do okolicznych miejscowości. Rzecz jasna, po “zrobieniu” zakupów, wracał z bagażem na górę.

Druga ciekawa sprawa, to podejście obsługi do klientów w krawatach. Nie wiem jak wielu z Was ma zwyczaj zakładania krawata na górskie wędrówki, ale gdyby ktoś wpadł na taki pomysł, a bardzo lubi swój krawat, niech lepiej unika wizyty w tym przybytku. Obsługa szybko dopadnie takiego delikwenta i odetnie mu krawat, który ku przestrodze innych, będzie zdobił wnętrze Sali Kominkowej. Z jednej strony rozumiem, z drugiej, powszechnie przecież wiadomo, że klient w krawacie jest mniej awanturujący się.

Lecimy na szczyt

Po odpoczynku w schronisku, pełni sił, rozpoczynamy atak szczytowy. Szlak żółty, którym podchodziliśmy do Domu Turysty, odbija przy nim w lewo, my kierujemy się natomiast w lewo (a wychodząc ze schroniska w prawo) i przez około 100 metrów podchodzimy nieoznakowaną drogą do Głównego Szlaku Sudeckiego oznaczonego kolorem czerwonym. Jednocześnie dochodzimy do granicy polsko-czeskiej. Teraz czeka nas 600 metrów podejścia na szczyt dość szeroką i większości zalesioną drogą. Droga na szczyt od schroniska nie powinna zająć więcej niż pół godziny.

Biskupia Kopa, nasz piętnasty szczyt z Korony Gór Polski, została zdobyta. Góra wznosi się na wysokość 891 m n.p.m., a ten najwyższy punkt znajduje się formalnie już po czeskiej stronie. Czeska nazwa góry to Biskupska Kupa, sami więc przyznacie, że nasza Biskupia Kopa brzmi zdecydowanie lepiej.

Charakterystycznym obiektem na szczycie jest 18-metrowa wieża widokowa, zbudowana w 1898 roku. Wejście na wieżę jest płatne. Byliśmy w połowie 2022 roku i za wstęp płaciliśmy 35 koron za osobę, co w przeliczeniu wynosi około 7 PLN. Warto wdrapać się na górę, gdyż z wieży rozpościera się piękny widok na Góry Opawskie i Jeseniki.

Oprócz wieży na szczycie mamy jeszcze budkę z piwem i jedzeniem, kilka ławek i rzecz jasna tabliczkę z nazwą szczytu.

I w dół…

Jako, że zazwyczaj wolimy schodzić inną trasą niż weszliśmy, tak też robimy tym razem. Ruszamy czerwonym szlakiem w drugą stronę, a towarzyszą nam również znaki niebieskie i zielone. Po około 5 minutach schodzenia, po lewej stronie widzimy krzyż, który jest bardzo ważnym punktem orientacyjnym. Szlak czerwony odbija tutaj w lewo, co nie jest takie oczywiste, gdyż szeroka droga prowadzi cały czas na wprost. Kontynuując wędrówkę tą drogą, zejdziemy na stronę czeską.

Przez kolejne 10-15 minut szlak czerwony bardzo mocno schodzi w dół wąską ścieżką. Następnie łączy się ze szlakiem żółtym, a droga robi się szeroka. To połączenie szlaków żółtego i czerwonego nie trwa długo. Po zaledwie 100 metrach, szlaki znów się rozdzielają, a my mamy dwie opcje do wyboru.

Gdybym ja wybierał, poszedłbym szlakiem czerwonym, który prowadzi grzbietem górskim. Żółty szlak z kolei prowadzi zboczem Srebrnej Kopy. Nam czasowo zeszło trochę więcej niż przewidywaliśmy, a obiecaliśmy dzieciom jeszcze wycieczkę na plażę nad Jeziorem Nyskim. Dlatego właśnie wybraliśmy wariant zółty, którym do kolejnego połączenia się ze szlakiem czerwonym, idzie się około pół godziny, a więc mniej więcej 15 minut krócej niż szlakiem prowadzącym grzbietem górskim.

Przez kolejne 10 minut szlaki znów wędrują razem, po czym rozdzielają się na mniej więcej pół godziny. Szlak czerwony prowadzi przez Zamkową Górę i Szyndzielową Kopę, a żółty znów prowadzi zboczem. W tym przypadku czerwony jest minimalnie krótszy, ale ma więcej podejść, co ze zmęczonymi dziećmi tworzy pewne komplikacje. Dlatego też kontynuujemy spacer szlakiem żółtym.

Jak wspominałem, po około 30 minutach szlaki znów się łączą, a po kolejnych dziesięciu dołącza do naszej drogi również szlak niebieski i dochodzimy do parkingu.

Podsumowanie

Co mogę powiedzieć o żółtym szlaku, którym schodziliśmy? Że jest to chyba jeden z najnudniejszych odcinków, jakimi dane mi było iść. Tak wiem, już mówiłem podobnie o żółtym szlaku od Gwarkowej Perci do Ścieżki Langego. Ten jednak go przebija i cieszę się, że posłużył nam w drodze w dół, bo gdybym miał nim wchodzić pod górę, to chyba bym zasnął z nudów. Nie szedłem szlakiem czerownym przez Srebrną Kopę, ale rada dla Was jest jedna: wybierzcie właśnie ten czerwony. Nic gorszego niż ten żółty chyba Was nie spotka. Brakowało tylko, żeby był wyasfaltowany.

Podsumowując, Biskupia Kopa to dla mnie mieszanka sprzeczności. Totalnie nudne podejście i zejście żółtym szlakiem. Jeśli wybierałbym się kolejnym razem, wybrałbym szlak czerwony. Nie szedłem nim, ale patrząc na jego przebieg, on po prostu musi być ciekawszy. Jest jednak druga, ciekawa strona trasy na najwyższy szczyt Gór Opawskich. To niewątpliwie Gwarkowa Perć, krótki, ale bardzo zróżnicowany i interesujący kawałek szlaku. Jakbyście nie wchodzili, musicie o Gwarkową Perć zahaczyć.

Druga sprawa to sama Biskupia Kopa, szczyt który miałem wrażenie jest jakimś placem budowy i wizualnie nie powala, a i widoków za bardzo nie ma, ale…

…jest tam bardzo ciekawa wieża widokowa. Koniecznie trzeba na nią wejść i zachwycić się widokiem na okolicę, szczególnie na Jeseniky.

Długość trasy: 13.3 km

Czas według mapy: 4:30 h

Nasz czas: około 5:15 h (wliczając obiad przy schronisku i wizytę na wieży widokowej)

Naszą trasę możecie zobaczyć na poniższej mapie:

 

P.S. A nad Jezioro Nyskie oczywiście zdążyliśmy i tak to było. W tle widoczny jest szczyt Biskupiej Kopy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *